Wszystkie dzieci są bardzo twórcze. Uwielbiają coś robić i ciągle są zajęte. Bardzo się przy tym cieszą, jeśli mogą się porządnie wybrudzić. Tak jakby to była jakaś świetna frajda robić rodzicom kłopot z brudnych ubrać. To ale to żart, ja się zawsze bardzo cieszę, kiedy moje dzieci dobrze się bawią i chętnie organizuję im wszelkiego rodzaju artystyczne atrakcje. Cieszę się też kiedy takie rzeczy są organizowane w przedszkolu.

Ceramiczne prezenty od dzieci

warsztaty ceramiczne dla dzieciDlatego bardzo byłam zadowolona kiedy pani wychowawczyni zabrała moje pociechy – wraz z całą grupą oczywiście – na warsztaty organizowane w pobliskim domu kultury. Dzieci mogły wytaplać się w glinie, a przy tym wiele się nauczyły, musiały być cierpliwe, a na koniec każde z nich miało po malutkim prezenciku dla mamy. Cóż takiego oni tam robili? Przede wszystkim warsztaty ceramiczne dla dzieci uczą o właściwościach gliny: że kiedy jest sucha to jest twarda, ale jeśli rozmoczyć ją wodą, to staje się miękka i plastyczna. I wtedy można robić z niej najprzeróżniejsze rzeczy. Można lepić z gliny figurki albo różne kształty, po prostu tak, jak z plasteliny, sklejać je razem, dokładając i tak dalej. Ale można też robić z gliny garnki, wazoniki i inne okrągłe rzeczy na kole garncarskim. To jest o wiele trudniejsza metoda i tylko starsze dzieci na warsztatach mogły się w ten sposób pobawić. Udało im się zrobić kilka garnków, ale były jednak trochę nieforemne. Kiedy już wyroby z gliny były gotowe, instruktor wziął je od dzieci i włożył do pieca, gdzie zostały wypalone. Wypalanie gliny powoduje, że staje się ona zupełnie twarda i nie da się już zmienić jej kształtu. Takie przedmioty zostają w tym kształcie w jakim były na dobre, albo aż się stłuką.

Normalnie wyroby z gliny po wypaleniu pokrywa się szkliwem i maluje, ale dzieciaki na warsztatach tego nie robiły. Przyniosły do domu surowe wypalone figurki, które i tak były najśliczniejsze na świecie, bo córka zrobiła dla mnie serduszko i kwiaty, a od syna dostałam coś, co przypominało dwie góry, mniejszą i większą, ale okazało się, że to mama i synek. Taka rzeźba przedstawiająca nas dwoje. Nie ukrywam, że byłam zachwycona i nie obchodzi mnie, że ich dzieła nie były doskonałe. Najważniejsze, że na warsztatach mieli świetną zabawę.